Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
28 marzec 2024

Vivat Academia!

Tak zakończył Jan Paweł II uroczystość wręczenia doktoratu honoris causa,
jaka miała miejsce 3 kwietnia 2000 roku w Watykanie .

Niedawna kanonizacja papieża Polaka skłania mnie do przypomnienia genezy kontaktów AGH z Janem Pawłem II. Chciałbym odpowiedzieć na dwa pytania. Pierwsze z nich, jaki był początek naszych spotkań z Ojcem Świętym? Drugie: jak to się stało, że uczelnia techniczna nadała doktorat honorowy wielkiemu człowiekowi, ale przecież humaniście niewiele mającemu wspólnego z rzeczywistością inżyniersko-przemysłową.

Zaczęło się tak

Zbliżały się obchody 75-lecia AGH i Kolegium Rektorskie przygotowywało program obchodów. Wtedy ówczesny Rektor AGH prof. Mirosław Handke zaproponował, aby w ramy jubileuszu włączyć wizytę przedstawicieli uczelni w Watykanie i spotkać się z Janem Pawłem II. Łatwo pomyśleć, trudniej zrealizować. Uzyskanie specjalnej audiencji u Ojca Świętego wymagało zabiegów w Stolicy Apostolskiej. Z pomocą przyszedł kard. Franciszek Macharski i ówczesny Wikariusz Generalny bp. Kazimierz Nycz, ale chyba najskuteczniejsze były nieformalne kontakty prof. Stanisława Mitkowskiego z ks. prałatem Stanisławem Dziwiszem. Były one niejako kontynuacją współpracy ojca, profesora Józefa Mitkowskiego – historyka – z kard. Wojtyłą przy przygotowaniu materiałów historycznych związanych z procesem kanonizacyjnym królowej Jadwigi. Ostatecznie udało się uzyskać obietnicę spotkania z Ojcem Świętym jesienią 1994 roku. Zostałem zaproszony przez rektora Handke na robocze spotkanie w jego gabinecie, w czasie którego omawiane były ramy organizacyjne tego przedsięwzięcia. W pewnej chwili zapytałem Pana rektora: czy oficjalnie jedziemy jako pielgrzymka? Odpowiedź otrzymałem jednoznaczną: tak, jest to oficjalna pielgrzymka AGH do progów apostolskich w 75. rocznicę powstania uczelni. W takim razie – kontynuowałem – powinien jechać z nami duszpasterz. Oczywiście – powiedział rektor. A program pielgrzymki? – zapytałem. Rektor Handke postulował: nacisk należy położyć na pobyt w Rzymie, ale to nie wyklucza nawiedzenia innych miejsc świętych w Italii. Całość miała zamknąć się w czasie najwyżej 2 tygodni (ostatecznie było 12 dni). Otrzymałem zadanie przygotowania założeń organizacyjnych. Pierwszy problem pojawił się z pozyskaniem opieki duszpasterza. We wrześniu trwa już rok szkolny i katecheci są zajęci. Ks. proboszcz od św. Anny poradził mi, abym zwrócił się do ks. proboszcza w parafii św. Szczepana, na terenie której znajdują się obiekty AGH. Ku mojej radości ks. prałat A. Waksmański zadeklarował swój udział w pielgrzymce. Niestety – termin naszej podróży kolidował z uroczystością parafialną, której ks. Waksmański, jako proboszcz nie mógł opuścić, ale polecił nam, jak to określił „fajnego” księdza, wikariusza jego parafii. Już pierwsza moja z tym księdzem rozmowa potwierdziła, że jest bardzo „fajny”. Tak zaczęła się owocna współpraca z ks. dr. Andrzejem Szczotką trwająca nieprzerwanie (to już 20 lat) do dziś. Przyniosła ona wiele dobrych skutków, ale to temat na inną okazję.

Spotkanie w Bazylice św. Piotra – 21 września 1994 - fot. Arturo Mari

Spotkanie w Bazylice św. Piotra – 21 września 1994 - fot. Arturo Mari

W tym też czasie ustalony został ostatecznie termin naszego wyjazdu: 17–28 września 1994 roku. Nawiązałem kontakt z o. Konradem Hejmo – rzymskim duszpasterzem pielgrzymów polskich, który służył nam pomocą w ustalaniu szczegółów pobytu w Rzymie, a potem w Wiecznym Mieście skutecznie nam pomagał. Pobyt w Italii oparliśmy o dwie bazy. W drodze do Rzymu i z powrotem nocowaliśmy w pobliżu Chioggi, leżącej około 40 km na południe od Wenecji. Gościł nas w diecezjalnym domu rekolekcyjnym w Santa Anna ksiądz Antoni, który bardzo nas polubił (z wzajemnością – byliśmy tam jeszcze wiele razy w czasie późniejszych pielgrzymek). W Chioggi mieliśmy trzy noclegi. Pięć noclegów zaplanowaliśmy w Rzymie, w Domu Polskim na Via Cassia, gdzie gospodarzem był (i jest) ks. prałat Mieczysław Niepsuj. Pozostałe dwa (z dziesięciu) noclegi „przejechaliśmy” w autokarze. Trzeba dodać, że podróż do Włoch trwała znacznie dłużej niż obecnie, bowiem czas zabierały kontrole graniczne.

Castel Gandolfo – krużganki Pałacu Apostolskiego – 25 września 1994 - fot. Arturo Mari

Castel Gandolfo – krużganki Pałacu Apostolskiego – 25 września 1994

Ostatecznie trasa pielgrzymki wyglądała następująco: Kraków – Chioggia – Padwa – Wenecja – Asyż – Rzym – Monte Cassino – Pompeje – Florencja – Chioggia – Kraków.

Autokarem podróżowała większa część pielgrzymów, kilka osób jechało samochodem terenowym prowadzonym przez prof. Stanisława Majewskiego, a rektor M. Handke był tylko w Rzymie, gdzie przybył samochodem w towarzystwie swoich dwóch sióstr. Ponieważ noclegi rezerwowaliśmy telefonicznie, nie mieliśmy voucherów hotelowych, wymaganych na włoskiej granicy. Trzeba było okazać gotówkę, a więc mieć w kieszeni kilkanaście tysięcy „zielonych” do okazania pogranicznikom. Bezpieczne to nie było, ale granicę przekroczyliśmy bez problemów. Sama pielgrzymka przebiegała bez większych niespodzianek poza tymi, które zrobił nam Ojciec Święty. Nazajutrz po przyjeździe późnym wieczorem do Rzymu – była środa (21.09.1994) – poszliśmy na audiencję generalną do Bazyliki św. Piotra. Nie było czasu na przygotowanie odpowiednich strojów, uznaliśmy zresztą, że w tłumie nasze, turystyczne ubrania nie będą raziły. Byliśmy ogromnie zaskoczeni, gdy o. Hejmo przeprowadził nas wzdłuż filarów lewej strony Bazyliki do samego przodu, gdzie zarezerwował miejsca w sektorze przylegającym do barierki wyznaczającej drogę Ojca Św. I tam mieliśmy pierwsze – bezpośrednie spotkanie z Janem Pawłem II. Idąc wzdłuż bariery zatrzymał się przy naszej grupie i chwilę (dość długą jak na te okoliczności) rozmawiał z tymi, którzy byli najbliżej. Potem podążył na podwyższenie przy konfesji św. Piotra i tam wygłosił zwyczajową katechezę. A właściwie dwie katechezy. Bazylika św. Piotra była bowiem podzielona wzdłuż swej osi na dwa sektory: niemieckojęzyczny po prawej i polskojęzyczny po lewej stronie. Po przemówieniu w języku niemieckim Ojciec Święty otrzymał od ks. Dziwisza tekst polski. Spojrzał na niego, ale odłożył i następnie improwizowanym słowem, zwrócił się do nas, pielgrzymów z AGH, a właściwie do całej społeczności naszej uczelni (tekst zamieszczony jest obok w ramce) zakończył słowami: „Szczęść Boże! Tak się mówi po górniczemu, szczęść Boże”. Opuszczając Bazylikę radośnie komentowaliśmy słowa Ojca Świętego, ale czuliśmy, że to nie koniec naszych przeżyć. Po cichu liczyliśmy na audiencję prywatną, a informacja o niej mogła przyjść o każdej porze do biura Domu Polskiego. Nasze nadzieje podsycił ks. Dziwisz, gdy w środę wieczorem gościł w Domu Polskim na posiedzeniu Fundacji im. Jana Pawła II. Na pytanie ks. Szczotki o szanse na spotkanie z Jego Świątobliwością uśmiechnięty sekretarz papieża zagadkowo odpowiedział: „a co, jeszcze Ci mało?”. Na wiadomość o audiencji czekaliśmy w czwartek, piątek, sobotę, oczywiście nie bezczynnie, ale intensywnie zwiedzając Rzym. I gdy już zwątpiliśmy, około godz. dziewiątej wieczorem ks. dyr. Niepsuj, przekazał wiadomość od ks. Dziwisza: grupa AGH niech się stawi rano w Castel Gandolfo, w letniej rezydencji papieża. Zaraz zawiadomiliśmy o tym rektora. Bardzo się ucieszył, ale miał problem, ponieważ na niedzielny ranek zaplanował wyjazd do Krakowa. Walizka na drogę powrotną była już spakowana, a lekarski termometr wskazywał 39 stopni Celsjusza, sygnalizując jakąś infekcję. Plany trzeba było zmienić. Nieco zgniecioną marynarką zajęła się moja żona, a rano termometr był nieco łaskawszy. Po północy zakończyliśmy przygotowania, a już bardzo wczesnym rankiem (25.09.1994) wyjechaliśmy z Domu Polskiego. Około godziny 7 byliśmy w Castel Gandolfo. Ks. Dziwisz wprowadził nas do kaplicy, gdzie Ojciec Święty modlił się już na klęczniku. Byliśmy jedyną grupą towarzyszącą Ojcu Świętemu, a nasz duszpasterz został zaproszony do koncelebry z papieżem. Z bliska mogliśmy zobaczyć modlitewne skupienie Ojca Świętego w czasie sprawowania świętej ofiary. Po Mszy św. ustawiono nas w krużganku Pałacu Apostolskiego, gdzie oczekiwaliśmy na przyjście papieża. Wszedł uśmiechnięty, lekko opierając się na lasce, którą potem odłożył. Pozdrowił zgromadzonych chrześcijańskim „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” i wysłuchał słów powitania, które w towarzystwie prorektorów (prof. Jerzy. Frydrych i prof. Stanisław Mitkowski) wygłosił rektor M. Handke, po czym przemówił do nas Ojciec Święty. Nie mamy tekstu tego przemówienia, a pamięć jest zawodna, zwłaszcza że emocje, jakie towarzyszyły spotkaniu utrudniały skupienie. Zapamiętałem serdeczne pozdrowienia skierowane do nas i całej Społeczności AGH zakończone życzeniami błogosławieństwa Bożego dla dalszego rozwoju uczelni. Następnie Ojciec Święty podchodził w towarzystwie rektora do każdego uczestnika audiencji i uważnie słuchał, zadawał pytania, kierował ciepłe słowa, zapewniał o modlitwie, serdecznie błogosławił. Wszystkim podarował różańce. Doskonale pamiętam ciepłe, uważne spojrzenie, jakim obdarzył mnie i moją żonę Jadwigę i uwagę, z jaką słuchał naszych niezbyt uporządkowanych słów. Arturo Mari, papieski fotograf pracował niestrudzenie tak, że następnego już dnia oglądaliśmy jego wspaniałe fotografie, a każdy z nas mógł sobie zamówić zdjęcie z papieżem w czasie rozmowy z Nim. Oczywiście były też fotografie grupowe. Nie wiem jak długo trwała ta audiencja, wychodząc na zalane słońcem miasto miałem wrażenie, że to już południe. Nie mniej do modlitwy Anioł Pański było jeszcze dobrze ponad dwie godziny. Czekając na ponowne wejście do Pałacu Apostolskiego, tym razem na dziedziniec, podziwialiśmy piękne widoki na jezioro Albano, nad którym położona jest letnia siedziba papieży. Udziałem w południowej modlitwie zakończyliśmy niezwykłe spotkania z „naszym” papieżem. I chociaż przeżyliśmy tak wiele wspaniałych chwil, ruszyliśmy w dalszą drogę po ziemi włoskiej z postanowieniem, że do progów apostolskich jeszcze wrócimy.

Castel Gandolfo – 25 września 1994 - fot. Arturo Mari

Castel Gandolfo – 25 września 1994

I rzeczywiście po tej pierwszej pielgrzymce nastąpiły następne. O jednej z nich chcę tutaj napisać, bo miała historyczny (w skali naszej uczelni) charakter.

Było to w roku 2000

Ale poprzedziły ją wydarzenia 1999 roku, kiedy to wraz z prof. S. Mitkowskim zainicjowaliśmy starania o przyjęcie przez Jana Pawła II doktoratu honorowego naszej uczelni. Tak się złożyło, że w tym roku byliśmy u Ojca Świętego dwukrotnie. W sierpniu prywatnie, a we wrześniu z III pielgrzymką AGH. W sierpniu – na dziedzińcu w Castel Gandolfo kierując się do chwilowo „wolnego” bpa Dziwisza, mówię do prof. S. Mitkowskiego – zagadnij ks. bpa o tym doktoracie. Gdy już przywitaliśmy się z biskupem Dziwiszem, słyszę od prof.: „wymyśliłeś, to mów”. No i zapytałem, czy jest taka możliwość, aby Ojciec Święty przyjął od technicznej uczelni tytuł doktora honoris causa. „Dajcie mi trochę czasu na odpowiedź”, powiedział bp Dziwisz, ale nie czekaliśmy długo. W czasie pielgrzymki na 80-lecie AGH znowu mieliśmy możliwość rozmowy z biskupem Dziwiszem i przypomnienia pytania sprzed miesiąca. Odpowiedź była krótka: „róbcie”. Informację tę przekazaliśmy rektorowi prof. Ryszardowi Tadeusiewiczowi (zastąpił na fotelu rektora prof. Handke, który objął urząd Ministra Edukacji), który uruchomił dalsze oficjalne już działania. Senat AGH 2 lutego 2000 roku przyjął – przez aklamację – uchwalę o nadaniu Janowi Pawłowi II tytułu DHC. I od razu pojawił się problem: w jaki sposób przeprowadzić procedurę nadania tytułu zgodnie z regulaminem i tradycją. Szansa, że Ojciec Święty przybędzie do naszej auli była znikoma. Jak zwykle niezawodny bp Dziwisz zaproponował: przyjedźcie do Watykanu, a 3 kwietnia Ojciec Święty przyjmie was i w czasie specjalnej audiencji odbędzie się uroczystość. I tak się stało. Do Rzymu pojechała znaczna część senatu AGH tak, że procedura nadania tytułu mogła mieć „przepisowy” przebieg. W wyjeździe wziął udział prof. M. Handke, nie tylko dlatego, że był „naszym” Ministrem Edukacji, ale również dlatego (a może przede wszystkim dlatego), że nie byłoby tej (IV w kolejności) pielgrzymki do Watykanu, gdyby nie było tej pierwszej (w 1994 roku), zainicjowanej przez rektora M. Handke. Towarzyszył nam też Wikariusz Generalny Kardynała Franciszka Macharskiego bp. Kazimierz Nycz, obecnie Kardynał Metropolita Warszawski.

Castel Gandolfo – przywitanie Ojca Świętego – 25 września 1994 - fot. Arturo Mari

Castel Gandolfo – przywitanie Ojca Świętego – 25 września 1994

Sama uroczystość miała podniosły charakter. Była laudacja promotora (rektor R. Tadeusiewicz). Było wręczenie insygniów i dyplomu, a Doktor Honorowy wygłosił okolicznościowy wykład (tekst BIP nr 77 kwiecień 2000). Na zakończenie części oficjalnej Ojciec Święty podarował akademii swój majolikowy portret, który teraz znajduje się przy wejściu do auli AGH i przypomina o słowach z laudacji prof. R. Tadeusiewicza: „Dlatego pragnąc, aby Ojciec Święty poprzez swą refleksję i poprzez swoje wskazania etyczne był stale obecny we wszystkich dziełach inżynierskich powstających w Akademii Górniczo-Hutniczej – postanowiliśmy Jego, Inżyniera Świata obdarować godnością Doktora Honorowego”.

Po zakończeniu części oficjalnej, salę konsystorza, wypełnił radosny gwar. Każdy z uczestników mógł podejść do Ojca Świętego i być obdarowanym serdecznym słowem, błogosławieństwem i różańcem. Wbrew „protokołowi” uzgodnionemu z bp. Dziwiszem odśpiewaliśmy hymn „Gaude Mater Polonia” i pieśń żaków „Gaudeamus igitur”. Arturo Mari, a także operator telewizji RAI wszystko rejestrowali, kończąc swoją pracę grupowym zdjęciem uczestników uroczystości z Gospodarzem. Czas już naglił (nie nas, ale Ojca Świętego), bp Dziwisz często zerkał na zegarek, a Jego Świątobliwości nie spieszno było nas opuszczać. Jeszcze raz w wyjściowych drzwiach odwrócił się do sali i pozdrawiając nas gestem ręki głośno powiedział: „Vivat Academia”!

Sala Konsystorza po uroczystości wręczenia doktoratu honorowego – 3 kwietnia 2000 - fot. Arturo Mari

Sala Konsystorza po uroczystości wręczenia doktoratu honorowego – 3 kwietnia 2000

Już w drodze do kraju, wracając do opisanych wydarzeń, zastanawiałem się co skłoniło Ojca Świętego do takiego uhonorowania naszej uczelni. Nie mogłem tego potwierdzić, ale najprawdopodobniej uroczystość wręczenia doktoratu honorowego papieżowi na terenie Watykanu była bezprecedensowa. O tym, że Ojciec Święty zechciał przyjąć tytuł od naszej uczelni być może zdecydował fakt, że z wieloma pracownikami AGH miał wiele kontaktów w czasach krakowskich (oczywiście w czasach PRL-u oficjalne kontakty Metropolity z uczelnią były niemożliwe). Wiele mówią też słowa samego Ojca Świętego:

„Osiągniecie Wasz cel, jeśli będziecie przekonani, że nauka i technologia znajdują swoje uzasadnienie w służbie człowiekowi i ludzkości, a nauki ścisłe muszą znaleźć powiązanie z dziedzinami nauki otwartymi na wartości duchowe”. W jakimś sensie ta myśl realizowana jest w działalności naszego humanistycznego Wydziału Nauk Społecznych Stosowanych.

Bardzo radośni powróciliśmy do Krakowa i często wracaliśmy do tamtych przeżyć. Organizowane były kolejne pielgrzymki do Rzymu, także już po śmierci Jana Pawła II. Oczywiście przeżycia jakie im towarzyszyły miały inny wymiar: „świętych obcowania”. AGH-owcy brali udział w uroczystościach beatyfikacyjnych, a ostatnio kanonizacyjnych naszego Doktora Honorowego (szkoda, że na tej ostatniej uroczystości nie było oficjalnej delegacji AGH). Cieszymy się, że w naszej społeczności akademickiej mamy Wielkiego Polaka, Świętego Jana Pawła II. To zobowiązuje do czerpania z Jego przekazu.

Paweł Suliński

Miłe chwile rozmowy z doktorem honorowym – 3 kwietnia 2000 - fot. Arturo Mari

Miłe chwile rozmowy z doktorem honorowym – 3 kwietnia 2000 - fot. Arturo Mari


„Witam serdecznie wszystkich pielgrzymów z Polski. Pragnę na pierwszym miejscu przywitać dzisiaj rektora, senat i pracowników nauki z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (AGH). Wasza pielgrzymka do Rzymu związana jest z 75. rocznicą powstania tej uczelni po I wojnie światowej. Jako krakowianin wiem dobrze, jakie znaczenie miało AGH w życiu naszego miasta, w życiu akademickim, a także w powiązaniu Krakowa ze Śląskiem. AGH – uczelnia górniczo-hutnicza przeznaczona dla Śląska – powstała w Krakowie i była dalszym ciągiem tego historycznego związku pomiędzy Śląskiem a Krakowem, który tyle znaczył dla dziejów Polski. W tym przypadku kierunek był z Krakowa na Śląsk. Kraków dostarczał na Śląsk fachowców, inżynierów, specjalistów od górnictwa i hutnictwa, co miało po I wojnie światowej i obecnie również kapitalne znaczenie dla Polski. Wówczas, na początku pierwszej niepodległości, i teraz, w kontynuacji tej niepodległości. Proszę ode mnie pozdrowić całe AGH, wszystkich jej profesorów, uczonych, studentów, nową generację. Tę starszą pamiętałem osobiście i miałem z nią wiele kontaktów – wspominam szczególnie niektórych profesorów – a z tą młodszą mam kontakt dzięki dzisiejszej obecności tutaj rektora, senatu i przedstawicieli AGH w nowym kształcie. Szczęść Boże! Tak się mówi po górniczemu, szczęść Boże!”.

L’oscervatore Romano giovendi 22 settembre 1994

Dar Ojca Świętego JPII dla Społeczności AGH – 3 kwietnia 2000 - fot. Arturo Mari

Dar Ojca Świętego JPII dla Społeczności AGH – 3 kwietnia 2000